wtorek, 1 września 2015

Przedszkole

Mamy godzinę 3:08 wróciłam parę minut temu z pracy, oczywiście zasnąć nie mogę no bo jak z głową pełną myśli. Jutro dla chłopaków wielki dzień, czyli rozpoczęcie roku szkolnego Filipek w wieku prawie 5 lat i Maksymilian bagatela 2,5 roku. Nie widzę tego, nie wyobrażam sobie nawet tego, ja marnej postury z dwoma chłopcami którzy zawsze są wszędzie rozbiegani ? Nie widzę tego i już. Przed pracą wyprasowałam ubranka, poszykowałam buty, pobawiłam się w fryzjera, wyszorowałam głowy uszy i kolana, błyszczały się chłopoki, że hej. Oczywiście matka daleko za murzynami bo w najlepszym wypadku pójdę nie wymalowana.
 Opcja aparatu cyfrowego nawet nie jest brana pod uwagę bo po co?  przecież  i tak będę miała co robić pomijając fakt, że nagle trzeba będzie się rozdwoić i iść na dwie różne sale w tym samym czasie, ale jakoś myślę, że damy sobie radę.

Nadal nie widzę mojej najmłodszej pociechy w przedszkolu.
Bardzo tego nie widzę. Miałam duże obawy co do Filipinki czy sobie poradzi. Ale właśnie czy sobie Filip poradzi, bo w przypadku Maksa trzeba zadać pytanie czy przedszkolanki i jego rówieśnicy dadzą sobie radę. To dziecko jest nie ugięte kilka przykładów:
*znalazłem coś po drodze-jest moje
*zauważyłem coś- jest moje
*jest Twoje ale mnie się to podoba -jest moje

I tak można wymieniać i wymieniać, no nie powiem zdarza się, że chłopczyk odda coś albo się podzieli ale to najwyżej ze swoim bratem i tylko jak ma dobry dzień, albo upatrzył sobie już coś innego zazwyczaj nie osiągalnego. 

Jutro jak tylko wyjdę żywa z rozpoczęcia roku, dam znać jak to było. I tak czuje, że ten post ani ładu ani składu nie ma. Ale co tam :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz