środa, 18 grudnia 2013

Różowo miiiii

Tym razem coś dla miłośniczek różowego koloru




Bransoletka ma już swoją właścicielkę gdyż jest ona moją kuzyneczką i niedawno byliśmy z Filciem na jej imprezie urodzinowej. Aleksandrze bardzo podobają się moje prace a że ma 10 lat to postanowiłam razem z moją mamą zakorzenić w niej nieco rękodzieło i kupiłyśmy jej w prezencie urodzinowym zestaw do tworzenia bransoletek :)



To był jeden z najbardziej trafionych pomysłów bo Ola była bardzo zadowolona :)

wtorek, 17 grudnia 2013

Świąteczne pierniki


 Nasze pierniczki świąteczne już są upieczone i schowane w metalowym pudełku, a my wszyscy czekamy, aby je skonsumować :)



Przepis mamy z internetu, żywcem skopiowany i wklejony, w  tajemnicy mogę powiedzieć, że pierniczki są pyszne (próbowałam:) )




Pierniczki najlepiej przygotować wcześniej - kilka dni przed świętami i zamknąć w szczelnym, metalowym naczyniu, gdyż zaraz po upieczeniu mogą zrobić się twarde. Z czasem zrobią się miękkie i bardziej kruche, w sam raz, by trafić na świąteczny stół. W szczelnym pojemniku można je przechowywać nawet do kilku miesięcy. Jeśli chcemy, by pierniczki szybko zmiękły, do puszki można wsadzić jeszcze skórkę od chleba lub skórkę z jabłka.

Pierniczki Agnieszki Kręglickiej
200 g masła
200 g cukru
2 jaja
1/2 szklanki płynnego miodu
1 łyżeczka esencji waniliowej
utarta skórka z cytryny
500-700 g mąki
1.5 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki przyprawy do pierników
1 łyżeczka mielonego imbiru

Masło z cukrem ubić dokładnie mikserem. Dodać jaja, miód, wanilię i skórkę cytrynową. Wymieszać mąkę z proszkiem do pieczenia i przyprawami. Dodać do masy maślanej i szybko wymieszać, aż składniki się połączą. Włożyć ciasto do lodówki na godzinę (można zostawić na noc). Kiedy stwardnieje, podzielić na cztery części i rozwałkować placki grubości 3 mm. Wyciąć foremką ciastka i ułożyć na blasze, na natłuszczonym pergaminie. Wstawić do piekarnika o temp. 180 st. C, piec 15 minut, aż się zrumienią. Ostudzić i dekorować lukrem.

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Stroik Świąteczny na drzwi :)

Nie mam zbytni czasu, wiadomo jak to przed świętami,
zajmuję się ostatnio z moją kuzynką stroikami świątecznymi, ona robi formę, kształt a ja całą resztę bo formowanie ni w ząb mi nie idzie.
A oto efekty póki co dwóch stroików :)


Nie są może ach och ech i w ogóle do najpiękniejszych nie należą, no ale własnoręcznie zrobione. A to cieszy :)

sobota, 7 grudnia 2013

Świąteczny stroik

Miało mnie nie być, ale kto jak nie ja ma zamysł organizacyjny sobotniego sprzątania.
Nawet jeżeli zaczyna się sprzątać od godziny 14:)

A co zrobiłam dzisiaj, oj chyba dużo na początek obiad na jutro, ale żeby lepiej smakowało zamarynowałam mięso dzisiaj. Nie wiem jak to się stało, na prawdę nie wiem, ale w ciągu zaledwie sekundy wpadłąm na pomysł zrobienia pierników, a już po trzech sekundach byłam w laptopie i szukałam przepisów, znalazłąm chyba dobry, podzielę się na dniach :) Dziś przygotowałam masę a jutro z moimi kochanymi chłopcami będziemy foremkować :)

Przyozdobiłam okno już na świątecznie świerkiem i lampkami (pierwszy raz w tym mieszkanku )
I zrobiłam Świąteczny stroik na stół do kuchni, bo w pokoju nie ma możności postawienia przy Maksie, niestety.

A teraz idę oglądać z mężem KSW :)

czwartek, 5 grudnia 2013

Brąz Poezja

Powstało jedno z  moich wymarzonych (nie ostatnich) dzieł, otóż pojawiła się moja kolejna bransoletka.
A oto i ona




I omylna ta, która pomyślała, że jest biało złota, gdyż jest ona biało brązowa, koraliki na żywo do złudzenia wyglądają na złote, ale nic więcej mylnego.
Została ona wykonana z brązowej magatamy i koralików toho nr 11.

Wzór jest następujący

na 8 koralików w rzędzie

4  a
4 b
4 a
magatama
1 b
1 z
1 b
magaama
4 a
1 b
2 z
1 b
4 a
magatama
1 b
1 z
1 b
magatama

Gdzie a- to moje bordo
b- to białe
 z- brązowe

Należy jedna na początku jak i na końcu sznura dodać,( ja dodałam )24 koraliki białego, aby przy zakładaniu końcówek nie przeszkadzała nam magatama.

A i jak widać po zdjęciach, poszerzam swoją pasję jaką jest fotografia a później ładna oprawa zdjęć. 
Poprzednio pracowałam na Corelu, bardzo fajny i czytelny program, ale niestety przy instalacji nowego oprogramowania w starym nowym laptopie Corel nie działa, no i chcąc nie chcąc przeszłam na photoshopa, do którego mam kursy na płycie, (do Corela zakupiłam książkę) 

Zmiana na lepsze to się okaże, już patrzę za książką do nowego programu, bo wydaje mi się, że nie jest tak czytelny jak poprzedni, ale zobaczymy.
Muszę odpuścić trochę ten mój kochany świat internetu, bo obowiązki wzywają, dom trochę przez chorobę zaniedbany a mój pedantyzm nie daje mi żyć chociaż wiecznie sprzątam i wiecznie mam bałagan, ale jak gdzieś kiedyś przeczytałam "sprzątanie przy dzieciach to tak jak mycie zębów zagryzając tabliczkę czekolady" , mimo wszystko, lubię patrzeć przed siebie i nie widzieć sterty naczyń wieczorem w zlewie.

A Święta tuż, tuż...

Ku lepszemu

.
Jesteśmy po kolejnej wizycie u "cioci".
W sumie to nic nowego, prócz nowych masaży, ale fajnie jest wiedzieć co trzeba robić w takich sytuacjach, i jak się uporać z problemem. Znaczy tak powoli zaczynam widzieć różnicę przed a po wizytach. Filipowy stał się bardziej komunikatywny, utrzymuje kontakt wzrokowy i pokazuje emocje, nawet te negatywne, ale wyładowanie atmosferyczne też jest potrzebne.
Kupkamy coraz częściej, bo już co drugi bądź co trzeci dzień, dla mnie mały sukces. Jeszcze Filipek wzbrania się przed tym, ale jakoś dajemy radę :)

Może przedstawię słownie masaże:
  •   Delikatny nacisk na wewnętrzną część dłoni przez 7 sekund. Uciskamy jedną i drugą dłoń jednocześnie, kilka razy,
  • Zabawa stopami, ściągamy paputki i podczas zabawy dotykamy stóp dziecka różnymi fakturami, a to przejedziemy samochodzikiem, a to jakimś misiem,
  • Nacisk na zewnętrzną część łydki, oczywiście delikatny, gdzie kciukiem "wbijamy"  się pomiędzy kość a mięsień.
Wszystkie te masaże mają na celu rozluźnienie dziecka i muszę wam powiedzieć, że to działa
Filo nie chodzi już taki spięty i jak wspominałam zaczyna okazywać emocje i przestaje być niedotykalskim dzieckiem, coraz częściej ma ochotę na przytulaski z mamą, czego mnie cholernie brakowało jako matce.

Od poprzedniego piątku Filo jest w domu, z powodu przeziębienia. Można powiedzieć, że przechodzimy sztafetę, najpierw mama, później Filo i Maks. I tak się razem byjamy, bo mamie wraca katar, a Filipkowi oczka ropieją ponownie na wieczór.
 Ale mam coś na poprawę humoru

Miłego słuchania :)