środa, 26 czerwca 2013

Serduszko z papierowej wikliny

Zrobione dość dawno, w sumie ma już nawet nową właścicielkę :) Zrobiłam je z papierowej wikliny i pomalowałam złotym sprayem :) Kwiatki dorobiła Daria, bo niestety mój wolny czas nie pozwalał mi na upiększenie serduszka...









Inspiracje zaczerpnęłam ponownie od Ania Inspiruje

wtorek, 25 czerwca 2013

Chwalimy się :)

Właśnie bo, zapomniałam się pochwalić. Mianowicie:
Gdy już byłam u kresu wytrzymałości, gdy miałam po dziurki w nosie kilkakrotne przebieranie majcioch, skarpetek i spodenek a nieraz i koszulek, i gdy już zaczynałam sobie odpuszczać...  Usłyszałam
sii... ama sii (ama to mama)  i wsłuchuję się a w pokoju za ścianą słyszę jak mój synek sam, tak sam usiadł na nocnik i zrobił siusiu po czym zaczął bić brawo i mówi ama bławo.
Na początku miałam duże wątpliwości, że to tylko ten jeden raz, ale muszę przyznać mój synek mnie jak i całą rodzinę zaskoczył.. Od tego dnia jeździmy wszędzie i nigdy nie zdarzyło się, aby Filo nasikał w majtki. Fakt zatrzymywaliśmy się na różnych poboczach za potrzebą Filipa, ale wolę to niż przebieranie pieluch u 2,5 letniego chłopca. Na noc jednak zakładamy, bo mały zasypia popijając kaszkę i wolałabym nie mieć mokrego łóżka. Czasami się przebudza i przychodzi do naszego pokoju i może akurat wtedy mógłby zrobić siusiu, ale myślę, że póki co cieszmy się z tego oto jak wielkiego sukcesu...

Uwieczniony dzień. Za Filciem nocniczek :)


Wycieczka do Zoo

W związku z tym, że dzsiaj pogoda nie dopisała i siedzimy w domu postanowiłam dodać posta.
W zeszły weekend wybraliśmy się całą rodzinką do Starego Zoo w Poznaniu.
Nie ukrywając było super, jest to miejsce gdzie spokojnie można wypocząć z dziećmi. Tym bardziej, że Filcio jest bardzo ruchliwym dzieckiem i jest go wszędzie pełno, a tam może sobie biegać bez ograniczeń. A największą atrakcją były o dziwo gołębie nie koza czy lama. A dlaczego? Gołębie były wszędzie i można było je gonić. A mój synek to po prostu uwielbia.

A oto my całą rodzinką...


Oczywiście nie mogło zbraknąć zdjęcia na słynnym wilku :) 

Polecam wypoczynek w Starym Zoo w Poznaniu z takimi małymi szkrabami, najlepsze miejsce, aby maluchy mogły się wyszaleć.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Poranna kawa

Szczerze kiedyś nie miałam czasu nawet na to aby w spokoju wypić poranną kawę, bo denerwował mnie chaos domowy który mnie otaczał. Więc poranna kawa wyglądała w ten sposób, że robiłam kawę pomiędzy dawaniem mleka Maksowi, a przebieraniem Filipka, zalałam, zaparzyłam i osłodziłam. Później myłam naczynia, ścierałam sprzątałam z szafek kuchennych, zbierałam i zanosiłam rzeczy do prania, ba wstawiłam pralkę bo przecież zdążę później wstawić jeszcze jedną, aby wyschło wszystko za dnia. Później to prasowałam i tak dalej i tak dalej. No i gdy zasiadłam do kawy to okazywało się, że albo już ją wypiłam nie wiedząc kiedy jak i gdzie, albo już była zimna. Nie było czasu na następną bo przecież mąż jak wróci z pracy to chciałby coś zjeść dzieci również. A przedtem i pobawić się chwilę z nimi i zająć i odkurzyć pokój, posprzątać bo Filipek tak był zajęty mamy telefonem, że się zsiusiał na panele i tylko na panele na szczęście bo dywan ozdobny mama wyniosła pół roku temu, żeby go za rok nie wyrzucić bo będzie zbiorowiskiem siuśków.
I tak oto dzisiaj bez względu na wszystko usiadłam zaparzyłam kawę otworzyłam laptopa i siedzę ja. Tak właśnie ja siedzę i napawam się cieplutką kawą, i patrzę na brudne skarpetki męża których nie zdążył wynieść do prania, na śpioszki które walają się niemal wszędzie, na Maksia który leży sam w łóżeczku i bawi się czymś tak czymś bo nie wiem, nie płacze to nie zaglądam, i na Fifika który siedzi w  moim telefonie i gra tak dziecko 2,5 letnie gra i umie grać, chyba, że siedzi na facebooku i dodaje dziwne posty na mojej tablicy...Bo też tak może być ale nie ważne. Piję kawę, piszę posta i jest mi z tym dobrze.
Pozdrawiam wszystkich z mojego dzisiejszego nieogarniętego domu:)
Życzę wszystkim mamą wszystkiego dobrego...